Jeśli lubicie koreańskie smaki, to ten przepis na pewno Wam się spodoba. Żałuję, że ukazuje się dopiero teraz, na finiszu sezonu na to wdzięczne warzywo. Jeśli na mrożonej fasolce wyjdzie równie smacznie, to edytujemy ten wpis na wersje całoroczną.
W przepisie jest kilka niecodziennych składników, które pochodzą z kuchni azjatyckiej. Na szczęście dyskonty poszerzają swoje asortymenty i można je dorwać podczas tygodni azjatyckich w Lidlu czy Biedronce. Można próbować zmieniać te składniki na inne, ale to właśnie one nadają fasolce charakteru.
Fasolkę można podawać jako dodatek do obiadu, samodzielnie lub jako osobne danie z dodatkiem ryżu.
Na przygotowanie dwóch sporych porcji potrzeba:
- 500 g fasolki szparagowej,
- 1 łyżkę oleju rzepakowego/oliwy z oliwek,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki sosu sojowego,
- 2 łyżki erytrytolu (można zastąpić ksylitolem lub cukrem),
- 2 łyżki oleju sezamowego,
- 1/2 łyżeczki pasty gochujang (można dodać więcej, jest ostra),
- nasiona sezamu,
- ⅓ łyżeczki pieprzu,
- 3 łyżki keczupu.
Sposób przygotowania:
Zaczynamy od ugotowania fasolki. Wrzucamy ją do wrzątku i gotujemy około 15 minut, można odrobinę krócej, wtedy będzie bardziej chrupiąca. Po ugotowaniu odcedzamy i przepłukujemy zimną wodą.
W międzyczasie przygotowujemy sos: mieszamy razem wszystkie składniki poza olejem rzepakowym/oliwą z oliwek.
W woku lub na dużej patelni rozgrzewamy olej rzepakowy/oliwę z oliwek i wrzucamy wysuszoną fasolkę. Smażymy przez chwile, a po czasie wlewamy sos. Sos będzie się gotował na patelni, co sprawi że ładnie się “przyklei” do fasolki. Całość mieszamy jakieś 3 minuty i gotowe!
Porcja fasolki po koreańsku ma około:
260 kcal, 6 g białka, 12 g tłuszczu i 25 g węglowodanów
Przepis autorstwa dietetyk Anny Thomas.