Kategorie
Artykuły

Komentowanie wyglądu innych jest słabe. Zawsze.

Komentowanie wyglądu innych jest słabe. Zawsze.

Komentowanie wyglądu innych jest słabe. Zawsze. (No chyba, że ktoś o to poprosi.)

 

Powodów, dla których wygłaszamy naszą ocenę na temat wyglądu innej osoby na głos może być kilka. Niektórzy mogą chcieć dowartościować siebie, inni obrazić drugą osobę, jeszcze innym wydaje się to być zabawne, a niektórzy mogą po prostu nie zdawać sobie sprawy, że robią komuś krzywdę. Jest też grupa osób, która tłumaczy swoje słowa oceny „troską” (słowo troska nieprzypadkowo jest wzięte w cudzysłów, ale o tym później).

 

Każdy może mieć swoją opinię i nikomu nie można jej zakazać. Tylko po co ją wygłaszać na głos? Teraz jest moment, żeby cofnąć się do pierwszego akapitu i zobaczyć, który powód nam przyświeca. Jeśli chcemy się dowartościować, obrazić innych albo wydaje nam się to zabawne to zdecydowanie musimy nad sobą popracować i każdy musi sam dojść do tego, co jest prawdziwym powodem tego łańcuszka zdarzeń. 

 

Jeśli jesteś w grupie, która nie zdaje sobie sprawy, że komentowanie wyglądu jest złe to już tłumaczę. Dobrze znasz tylko jedną osobę w swoim życiu – siebie. Możesz przeżywać z kimś lata, ale nigdy nie zajrzysz tej osobie do głowy i nie wiesz, jak się NAPRAWDĘ czuje. Nie mówiąc już o osobach, z którymi masz sporadyczny kontakt. Każdy ma inną historię i choć może Ci się wydawać, że sprawiasz komplement mówiąc: o, schudłaś! to w rzeczywistości jest to cios. Bo może ta utrata masy ciała wcale nie wynika z chęci tej osoby, a na przykład z choroby, stresu, trudnej sytuacji materialnej czy miliona innych rzeczy. To samo działa w drugą stronę – do zwiększenia się masy ciała może dojść z powodów, o których nie mamy pojęcia. Skomentowanie wyglądu takiej osoby to tylko kilka słów dla nas, a może być kaskadą cierpienia dla niej. Serio, to może ranić. 

 

Jest jeszcze grupa osób, która myśli albo ma nadzieję, że poprzez opinię, wyraża swoją troskę. Załóżmy taką sytuację: jest sobie osoba, na której nam zależy. To może być każdy: dziadek, kuzynka, koleżanka z ławki czy partner. Od pewnego czasu widzimy, że z tą osobą dzieje się coś niepokojącego. Nie wiemy co dokładnie, ale czujemy po kościach, że nie jest dobrze. I teraz pytanie: czy serio powiedzenie tej osobie „ale schudł_ś!” jest lepszą opcją niż zapytanie się jej „jak się czujesz?”?! Czy serio wyrażanie NASZEJ opinii pomoże jakkolwiek tej osobie? Już pomijając fakt, że zamykamy takim stwierdzeniem rozmowę. No bo co taka osoba ma odpowiedzieć? Widzi się codziennie, wie. Jeśli naprawdę nam na kimś zależy to dopytywanie o samopoczucie jest pierwszym krokiem pomocy. Wtedy oczywiście można powiedzieć o swoich obserwacjach jako przyczynku do rozmowy, ale nie wcześniej. 

 

Temat jest niewątpliwie trudny i warty indywidualnego przemyślenia. Jeśli chcecie wiedzieć co na ten temat myślą Martyna i Michalina, to koniecznie odsłuchajcie pierwszego odcinka naszego podcastu. 

Przesłuchaj na Spotify
Przesłuchaj na Youtube

 

Kategorie
Artykuły

TANIE, DOBRE PRZEPISY

TANIE, DOBRE PRZEPISY

Tanie i dobre – czy te określania mogą iść w parze, jeśli mówimy o jedzeniu?

 

W historii naszego kraju wiele wydarzeń miało wpływ na to, że ludzie zaczęli utożsamiać wysoką cenę z wysoką jakością. Nie inaczej było (jest?) z żywnością. Intuicyjnie mając do wyboru dwa produkty z tej samej kategorii, produkt o wyższej cenie traktujemy jako lepszy. 

 

Przymiotnik „tanie” ulokował się w popkulturze nie tylko jako wyznacznik ceny, ale też określanie na coś słabego, niewartego uwagi. Jak coś wygląda, brzmi czy pachnie tanio, to od razu nie mamy ochoty mieć z tym nic wspólnego. 

 

W wielu przypadkach wyższa cena ma swoje uzasadnienie w jakości. Jednak nie zawsze! Tanie jedzenie nie musi być gorszej jakości, ba! Może być w niektórych przypadkach dużo lepsze niż to droższe. Pewnie każdy zna parówki o nazwie zbliżonej do stolicy Niemiec. Ich marketing sięgnął daleko poza zwykłe reklamy, stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek parówek w naszym kraju. A skład? Jeden z gorszych na obecnych półkach sklepowych. Ich cena, wyższa od innych produktów z dużo lepszym składem jest świetnym przykładem na przerost formy nad treścią.

 

Nieco innym przykładem są produkty marek własnych (w Lidlu np. Pilos, Pikok, Piratki, w Biedronce Mleczna Dolina, Kraina Wędlin, Vitanella), które często mają dokładnie takie same składy jak ich oryginały, a cenę znacznie niższą. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli chcemy zaoszczędzić na zakupach spożywczych. 

 

Zupełnie odmienną kwestią jest to, że dużo produktów, które są ultra zdrowe, mają niezmiennie niskie ceny. Weźmy dla przykładu płatki owsiane, ziemniaki, cebulę, siemię lniane, jabłka, natkę pietruszki, pestki dyni – one, mimo swojej niskiej ceny, skrywają ogromnie ilości substancji wspierających pracę organizmu. Podobnych produktów można byłoby wyliczać bez końca. Wcale nie trzeba jeść awokado z pastą z pistacji, żeby jeść dobrze i zdrowo. 

 

Ktoś mógłby powiedzieć – ‘’no dobra, może i są tanie, ale raczej niezbyt smaczne?”. I tu wkracza kreatywność i… przyprawy! Z pomocą którejś z nich można wyczarować prawdziwe cuda. A jak jeszcze połączymy je ze sobą to już w ogóle jesteśmy wygrani. Z niepozornych składników powstają dania, których nie powstydziłby się niejeden kucharz. To wpływa nie tylko na nasz portfel, ale również nas samych! Kreatywne myślenie pobudza do pracy mózg, tworząc nowe rozwiązania i szlaki myślowe. A przyprawy? To kolejne cenne źródło składników odżywczych, działających antyoksydacyjnie na nasze ciało. 

 

Serio. To, że coś jest tanie, nie znaczy, że jest gorsze. Właśnie to chciałyśmy udowodnić naszym nowym produktem – Tanie i Dobre Przepisy i czujemy, że się udało.

 

Więcej o nim dowiecie się na zdrowostki.pl/produkt/tanie-dobre-przepisy/

 

Kategorie
Artykuły

Skąd wiemy, że jabłka są zdrowe?

Skąd wiemy, że jabłka są zdrowe?

Skąd wiemy, że jabłka są zdrowe? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?

Albo skąd wiemy, że borówki możemy jeść na surowo, ale jarzębiny już nie?
Co więcej, jeśli gdzieś przeczytamy, że jabłka są niezdrowe, a jarzębinę można jeść prosto z drzewa, to skąd mamy wiedzieć czy to prawda? Jak weryfikować informacje, które znajdujemy w sieci?

Na Zdrowostkach wierzymy w naukę i przedstawiamy wiedzę zgodną z zasadami EBM (z ang. evidence based medicine), czyli medycyną opartą na faktach. Oznacza to, że każda teza, którą piszemy o zdrowiu, była kiedyś zbadana i potwierdzona, a nie wyssana z palca.

Obecnie w Internecie każdy może napisać cokolwiek. Jak rozpoznać czy to, co czytamy to czyste brednie czy faktycznie coś mądrego?

Po pierwsze: źródła. W przypadku artykułów w tematach zdrowia, odżywiania i medycyny – jeśli tekst nie ma bibliografii (czyli spisu literatury), nie warto mu ufać.

Po drugie: sprawdzanie źródeł. To wymaga już więcej zaangażowania, ale daje więcej pewności, że przeczytane linijki są warte naszej uwagi. Badania naukowe, które zazwyczaj wymienia się w bibliografii, można szeregować w zależności od wiarygodności. I tak jak na zdjęciu: najmniej wiarygodne są opinie redakcji medycznych i ekspertów, po nich pojedyncze opisy przypadków i raporty, następnie badania kliniczne, bardziej wiarygodne są badania kohortowe, bardzo wiarygodne są badania randomizowane z grupą kontrolą, a najbardziej należy ufać meta analizom, które analizują wszystkie badania z danego tematu.

Najprościej to sprawdzać na ilości osób badanych. Jeśli będziemy mieć dwa artykuły: jeden będzie opisywał badanie na jednej osobie (opis przypadku), a drugi badanie na 300 tysiącach osób, to zdecydowanie lepiej wierzyć temu drugiemu.

Nie zawsze jest tak, że wnioski z badań sprawdzają się u wszystkich. Każdy z nas jest inny i zdarzają się wyjątki! Ale warto najpierw sprawdzić rozwiązania, które proponuje nam nauka, bo zwyczajnie zmniejsza to ryzyko niepowodzenia.

A jak tam Wasze odczucia? Wierzycie bardziej ekspertom czy na przykład znajomym i rodzinie?

 

Artykuł napisała magister dietetyki, ekspertka Zdrowostki Team Anna Thomas. 

Kategorie
Artykuły

Pij herbatę, nie herbatkę!

Pij herbatę, nie herbatkę!

To znaczy… pij co chcesz, ale miej świadomość co pijesz!

Herbatą zazwyczaj nazywamy każdy napój zalany gorącą wodą, który nie jest kawą. Ale w rzeczywistości herbata to jedna i konkretna roślina. Herbata to roślina (krzew lub drzewo) z rodzaju Camellia, której ususzone (lub sfermentowane) liście znajdziemy właśnie po nazwą herbata.


Jeśli producent żywności chce nazwać produkt herbatą, to musi znajdować się w nim właśnie ta konkretna roślina (w ilości nie mniejszej niż 5%).

A czym jest większość produktów, na które zwykliśmy mówić “herbata”? Herbatkami!

Herbatki to najczęściej zioła, suszone owoce czy kwiaty. Nie są to złe produkty, często zawierają prozdrowotne składniki, ale warto wiedzieć, że jest między nimi różnica. Przez to, że najczęściej są to mieszanki różnych produktów, trudno ocenić ich faktyczną wartość prozdrowotną.

W przypadku herbaty jest to dużo prostsze, bo skupiamy się na jednej roślinie. No i właśnie ta roślina charakteryzuje się ogromną ilością substancji bioaktywnych, które wpływają na nasze zdrowie. Z tej jednej rośliny, w zależności od rodzaju fermentacji, powstają: herbata zielona, czarna, biała, żółta, oolong i pu’er. I to właśnie je warto mieć w swojej szafce, bo to one wpływają na układ nerwowy, zmniejszając senność i zmęczenie, są silnymi antyoksydantami (zwalczają wolne rodniki, które negatywnie wpływają na zdrowie), wykazują działanie przeciwnowotworowe, wspierające pamięć i koncentrację oraz pracę wątroby.


Herbata ma też pozytywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy. Badania dowodzą, że regularne picie herbaty zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób serca, a także zapobiega wzrostowi cholesterolu. No i nawadnia, a to absolutna podstawa.

Bardzo często mówiąc o dobroczynnych właściwościach herbaty, pojawiają się głosy, że wszystko fajnie, ale przy problemach z żelazem nie wolno pić tego napoju. Faktycznie, związki zawarte w herbacie mogą utrudniać wchłanianie żelaza przyjmowanego z pożywieniem. Warto jednak wiedzieć, że herbaty nie należy w takich wypadkach łączyć z posiłkiem, ale już między posiłkami jest jak najbardziej bezpieczna.

Znaliście różnicę między herbatą a herbatką? Co pijecie częściej?

 

Miłego dnia. Martyna Zdrowostki

 

Kategorie
Artykuły

WARZYWA I OWOCE MOŻNA JEŚĆ W CAŁOŚCI

WARZYWA I OWOCE MOŻNA JEŚĆ W CAŁOŚCI

Wiecie, że większość warzyw i owoców można jeść w całości?

 

Przyjęło się, że jemy tylko niektóre części warzyw – w marchwi korzeń, w brokule kwiatostan (różyczki), a w selerze naciowym łodygę. Nic dziwnego, te części roślin są dla nas atrakcyjne.

 

Ale to wcale nie oznacza, że jedzenie tych innych części jest nielegalne!

 

Często po prostu ich nie jemy, bo struktura na to nie pozwala, są za twarde i mało przyjemne do jedzenia. Może być też tak, że zwyczajnie przyzwyczailiśmy się do jedzenia tylko korzenia marchewki, nie zadając sobie w ogóle pytania, czy można zrobić coś z natką.

 

A szkoda! Bo często są to genialne źródła dodatkowej porcji witamin, składników mineralnych czy błonnika, których w Polsce jemy stanowczo za mało. A do tego nie marnujemy jedzenia! Wiele z nich swoim smakiem może nie zachęcać, ale odpowiednia ich obróbka sprawi, że spojrzymy na te składniki inaczej.

 

No dobra, czas na przykłady!


Brokuł! Wiem, że wiele osób obcina różyczki, a reszta ląduje do kosza, WHY? Po usunięciu zdrewniałej skórki, łodyga jest gotowa do spożycia. Smakuje totalnie jak kalarepa! (Kto śledzi Panią Ciekawostkę na zdrowostki.team wie dlaczego)

Mówiąc natka, najczęściej myślimy o natce pietruszki. A natka marchewki wcale nie jest gorsza (no, może w smaku, ale jako źródło witamin – wcale). Natkę marchewki można wykorzystać na pesto! Wystarczy dodać sól, pieprz, czosnek, sok z cytryny, orzechy, olej i twardy dojrzewający ser i mamy świetny produkt na kanapki, do makaronu czy jako topping do gęstych zup.

 

Podobnie sprawa ma się z rzodkiewkami. Ich liście też można wykorzystać na pesto, albo jako miks do innych sałat czy zwyczajnie na kanapki. Najlepsze są te z początku wiosny- zielone, jędrne i soczyste.

 

Wkurza Was czasem obrywanie truskawek z szypułek? Mnie bardzo, szczególnie jak mam zamiar zjeść ich całą michę. A nie trzeba ich obrywać. Można je jeść w całości.

 

Ostatni punkt to bardziej przypomnienie: większość warzyw i owoców można jeść ze skórką! Ważne, żeby dawała się zjeść (czyli była cienka i miękka). To właśnie w niej i zaraz pod nią kryje się najwięcej dobroci! Więc polecamy jeść ze skórką nie tylko jabłka i gruszki, ale też np. kiwi!


Podzielcie się swoimi sposobami na jedzenie zero waste!

 

Artykuł napisała magister dietetyki, ekspertka Zdrowostki Team Anna Thomas. 

Kategorie
Artykuły

Co jeść w Hashimoto?

Co jeść w Hashimoto?

Hashimoto to jedna z coraz częściej diagnozowanych chorób. Zalicza się do chorób autoimmunologicznych, czyli takich, w których system odpornościowy atakuje własne komórki. W tym przypadku są to komórki tarczycy. W wyniku niszczenia komórek, tarczyca przestaje wydzielać odpowiednich ilości hormonów do prawidłowego funkcjonowania i staje się niedoczynna. 

 

Tarczyca odpowiada za wiele funkcji w organizmie, m.in za metabolizm. Kiedy jej funkcje zwalniają (przez niedoczynność), cały metabolizm zwalnia. Wtedy można zauważyć najczęstsze objawy tej choroby: zmęczenie, spowolnienie, problemy z pamięcią i koncentracją, zwiększenie masy ciała, wypadanie włosów, zaparcia, uczucie zimna. 

 

Na szczęście znane są skuteczne leki, a jedzenie może wspomagać to leczenie. 

 

Zanim w ogóle zaczniemy mówić o żywieniu w Hashimoto, należy powiedzieć głośno i wyraźnie: MASZ OBJAWY? IDŹ DO LEKARZA. To on jest od stawiania diagnoz, bez jego udziału niczego nie zdziałamy. Jest to krok absolutnie NIE DO POMINIĘCIA.

 

Jeśli już mamy diagnozę, pierwszym krokiem żywieniowym będzie zadbanie o prawidłową masę ciała. Jednym z objawów Hashimoto jest właśnie wzrost wagi, który będzie wiąże się z innymi konsekwencjami – wzrostem stanu zapalnego, podwyższeniem TSH, obciążeniem innych narządów. Każde przybliżenie się do prawidłowej masy ciała (którą można z łatwością samodzielnie wyliczyć, wpisując w wyszukiwarkę “kalkulator BMI”), będzie przybliżeniem do zdrowia. Żeby schudnąć należy jeść poniżej swojego zapotrzebowania energetycznego (CPMu, również są do tego kalkulatory). Liczenie kalorii na początku drogi może ułatwić działanie, ale zdecydowanie większym celem jest zmiana nawyków żywieniowych i stylu życia. Chorując na Hashimoto, redukcja masy ciała może zachodzić trudniej, ale nie jest niemożliwa do osiągnięcia. Warto łączyć dietę z jakąkolwiek aktywnością fizyczną, wtedy efektywność redukcji będzie znacznie wyższa!

 

No dobrze, ale co w takim razie jeść, żeby schudnąć lub utrzymać prawidłową masę ciała. Podstawę Twojego żywienia (jak w każdej zdrowej diecie) powinny stanowić warzywa i owoce, najlepiej byłoby, gdyby przeważały warzywa. Wokół niektórych warzyw narosły mity, jakoby osoby z Hashimoto nie mogły ich jeść. Nic bardziej mylnego. Im więcej warzyw w diecie, tym lepiej. To dzięki nim dostarczamy witamin, soli mineralnych, błonnika, wody oraz objętości w posiłkach, co sprawia że nie przekraczamy naszego zapotrzebowania energetycznego, a jednocześnie przemycamy masę prozdrowotnych dla nas związków. Jedynym wyjątkiem, na który trzeba uważać są warzywa kapustne (kapusta, brokuł, brukselka, kalarepa, jarmuż) oraz soja.

 

Warzywa kapustne zawierają goitrogeny, czyli substancje, które utrudniają wchłanianie jodu. Na szczęście okazuje się, że gotowanie ich w dużej ilości wody bez przykrycia skutecznie redukuje ich ilość w tych produktach. Nie należy przesadzać z ich ilością, ale od czasu do czasu nie zaszkodzą. W przypadku soi sprawa jest nieco bardziej złożona. Całe jej ziarna zawierają związki, które mogą utrudniać pracę tarczycy, dlatego powinno się ją raczej odpuścić. Natomiast badania pokazują, że tych związków jest znacznie mniej w produktach przetworzonych z soi (np. tofu, mleko, jogurty sojowe) niż w całych ziarnach soi. Niemniej, należy zachować 4-godzinną przerwę między spożyciem leku, a produktem sojowym. W przypadku przyjmowania leków rano, popołudniowe latte na sojowym będzie już totalnie okej. 

 

Obok warzyw powinny znajdować się pełnoziarniste produkty zbożowe, takie jak makarony, kasze, chleby. Zdecydowanie powinno się położyć nacisk na pełne ziarno, bo to ono zawiera w sobie substancje, które pomagają utrzymać zdrowy organizm. Mowa tu szczególnie o witaminach z grupy B, których niedobór obserwuje się u osób z Hashimoto. Dość kontrowersyjnym tematem jest gluten. Jego eliminacja jest konieczna tylko wtedy, kiedy stwierdza się celiakię. Jeśli nie odczuwasz dolegliwości ze strony układu pokarmowego po spożyciu np. pełnoziarnistego makaronu czy kaszy bulgur – możesz spać spokojnie. 

 

Warto też zwrócić uwagę na białko – ono jest substratem w syntezie hormonów tarczycy – tyroksyny. Ma też znaczenie we wzmacnianiu włosów, kondycji skóry i paznokci, które często ulegają pogorszeniu przy Hashimoto. Dobrymi źródłami białka będą: chude mięsa, ryby, nabiał, jaja, nasiona roślin strączkowych (fasola, ciecierzyca, soczewica).

Nie można też zapomnieć o zdrowych tłuszczach! One korzystnie wpływają na układ sercowo-naczyniowy, poprawiają pracę mózgu, a w kontekście tarczycy ułatwiają konwersję T4 do T3 i poprawiają wrażliwość tkanek na hormony tarczycy. Najlepsze źródła dobrych tłuszczów to: oleje roślinne (w tym rzepakowy, oliwa z oliwek, olej z pestek dyni itp.), orzechy, pestki i nasiona.

Jeśli zadbasz o te podstawy, z pewnością poczujesz się lepiej. Jeśli mi nie wierzysz – po prostu spróbuj i przekonaj się sam/a!

 

A jeśli interesuje Cię więcej szczegółów, chcesz dobrze poznać swoją chorobę, nauczyć się zdrowo komponować posiłki, poznać szybkie, zdrowe i smaczne przepisy to koniecznie zerknij na nasze plany dla osób z Hashimoto! Tam znajduje się wszystko, co musisz wiedzieć, jak żyć z Hashimoto, nie rezygnując z przyjemności jedzenia. 

Artykuł napisała magister dietetyki, ekspertka Zdrowostki Team Anna Thomas. 

 

Kategorie
Artykuły

Gluten a Hashimoto

Gluten a Hashimoto

Jak to z nim jest?

Rozwiewamy wątpliwości

Czy warto go ograniczać?

Masz Hashimoto?

 

Ile razy słyszałaś_eś, że definitywnie musisz się pożegnać z pizzą, ciastkami i makaronem?

 

Czy na pewno tak musi być? Na live’ie dowiesz się, czym właściwie jest gluten, skąd wzięła się jego niechlubna sława i czy na pewno rezygnacja z glutenu to dobry pomysł.

 

Bazujemy na zweryfikowanych badaniach, rozpatrujemy ten problem z wielu stron i gwarantujemy sporo przydatnej wiedzy! 

 

Widzimy się w czwartek (30.03.23) o 19:00 na Instagramie Zdrowostki

 

Podczas spotkania na żywo na Instagramie Zdrowostki postaramy się odpowiedzieć na pytania:

 

  • o czym właściwie rozmawiamy – czym jest gluten, gdzie go znajdziemy, a gdzie go nie ma, choć może wydawać się inaczej;
  • czemu tak popularne stało się rezygnowanie z glutenu i skąd wzięła się jego zła reputacja;
  • co łączy Hashimoto z glutenem? I czy trzeba rezygnować z glutenu, mając Hashimoto;
  • dlaczego gluten jest taki pyszny;
  • czy warto odstawić gluten, nawet jeśli nie ma do tego wskazań


Na live na Instagramie w czwartek 30.03.2023 o 19:00 zapraszamy Martyna Zdrowostki magister dietetyki oraz ekspertka Zdrowostki Team Anna Thomas również magister dietetyki 🙂  

Więcej treści
Kategorie
Artykuły

Zdarza Ci się jeść cytrusy? Musisz o tym wiedzieć!

Zdarza Ci się jeść cytrusy? Musisz o tym wiedzieć!

Chociaż teoretyczny sezon na cytrusy powoli się kończy, to nie oszukujmy się – w sklepach możemy spotkać je cały rok. Jedzenie jednych z nich w pewnych sytuacjach może skończyć się tragicznie. 

 

Mowa o grejpfrutach. A konkretnie o ich interakcji z lekami. Podczas przyjmowania leków, nie powinno się spożywać grejpfrutów ani soków grejpfrutowych co najmniej 4 godziny przed i po pobraniu leku.

 

Dlaczego?

 

Wiele leków jest metabolizowanych z udziałem cytochromu P450. Metabolizm leków to takie „rozpuszczanie” leku, które służy wydaleniu go z organizmu. Sok grejpfrutowy ma działanie inhibitujące właśnie ten cytochrom P450, przez co leki pozostają dłużej w organizmie, chociaż nie powinny.

 

Każdy lek ma określony indeks terapeutyczny, czyli zakres wartości, przy których wykazuje działanie lecznicze. Bardzo często zdarza się, że dawka poniżej tego zakresu nie wpływa na organizm, za to powyżej staje się toksyczna.

 

Sok grejpfrutowy sprawia, że niektóre leki (przez to, że nie mogą być usunięte z organizmu) stają się zwyczajnie toksyczne.

 

Te, na które powinno się zwracać szczególną uwagę to:

  • alprazolam (leczenie lęków, bezsenności),
  • astemizol (lek przeciwhistaminowy),
  • cyklosporyna A (lek immunosupresyjny),
  • inhibitory kanału wapniowego jak nitrendypina, nifedypina, nimodypina (leczenie nadciśnienia tętniczego),
  • metadon, fentanyl (opioidowe leki przeciwbólowe),
  • paklitaksel (lek przeciwnowotworowy),
  • statyny jak lowastatyna,
  • atorwastatyna,
  • simwastatyna (leki stosowane w leczeniu nadmiernego poziomu cholesterolu).

Nie wszystkie leki wchodzą w interakcje z sokiem grejpfrutowym! Ale, zupełnie szczerze, nie polecam go łączyć z żadnymi lekami.

 

Po pierwsze dlatego, że nie ma sensu uczyć się na pamięć, z którymi można, a z którymi nie można. A po drugie dlatego, że choć wiele leków zostało już przebadanych pod kątem metabolizmu cytochromu P450, to nadal może się zdarzyć, że na ulotce nie będzie stosownej informacji.

 

Tą i wiele innych informacji zamieściliśmy w planach Hashimoto, które, choć mają na okładce wielki napis “Hashimoto”, są przydatne dla każdego. 

 

Artykuł napisała magister dietetyki, ekspertka Zdrowostki Team Anna Thomas. 

 

Bibliografia:

Zdrojewicz, Z., Pachura, E., & Pachura, P. (2014). Czy można popijać leki sokiem grejpfrutowym?. Family Medicine & Primary Care Review, (1), 51-56.

Sobotta, Ł., Suliburska, J. M., & Mielcarek, J. (2011). Interakcje lek–żywność. Bromat. Chem. Toksykol, 44(1), 95-103.

Więcej treści
Kategorie
Artykuły

Nowalijka

Nowalijka

Jestem w 90% pewna, że nie zdawaliście sobie sprawy (ja nie zdawałam), że za produkcją zupek „z Lidla”, sałatek „z Żabki”, miksów sałat „z Biedronki”, przekąsek „z Netto”, bazylii z „Ryneczku Lidla” stoi @nowalijka_novita 

 

Wiecie, że jestem ogromną fanką gotowych zup z Lidla (Chef Select), czy z Żabki (Szamamm)

 

Tfu! To znaczy od Nowalijki 😀 Wiecie to na pewno, bo pisałam o nich post i mówiłam na stories.

Uwierzycie co się stało? Napisał do mnie @kudlinski_michal reprezentujący Nowalijkę i zaproponował przyjazd do zakładu, by zobaczyć wszystko od środka! Nie mogłam odrzucić takiej okazji, bo zawsze marzyłam o tym, by dowiedzieć się „jak to jest zrobione?” 🙈

Moja ŚWIADOMOŚĆ po wizycie w Nowalijce wzrosła x 1000

 

Dlaczego? 

 

Po pierwsze:

 

Widzicie kuchnię? Wypas co? To tam działa @szeke5 technolog żywności i kucharz w 1, który odpowiada za wszystko co wrzucacie do garnka 😂 M.in. zupy, które kupujecie w Lidlu, Żabce, Kauflandzie, Netto – są Jego dziećmi ♥️ i receptury powstają właśnie w tej kuchni! 

 

Po drugie:

 

Widzicie hale z roślinkami? Niech ktoś jeszcze raz powie, że to wszystko portugalskie, hiszpańskie i chemia – SERIO? Przysięgam z ręką na sercu: rośliny są tak wypieszczone, tak wychuchane, mają stworzony taki mikroklimat, by miały jak najwiecej wartości odżywczych! Te zdjęcia to nie fake. 

 

Po trzecie: 

Kolejna część nadejdzie 🙂 

 

Kochani! Wyjazd do Nowalijki pozwolił mi zebrać kupę CZADOWEGO materiału – będę się nim dzielić na stories i w postach 🙂 

Więcej treści
Kategorie
Artykuły

„Wszystko co kaloryczne jest niezdrowe”

„Wszystko co kaloryczne jest niezdrowe”

Słysząc to od kogoś znajomego, powiedziałabym BULLSHIT. Znamy się już trochę, nie? Jeśli nie, to powiem łagodniej – mówienie, że jeśli coś jest kaloryczne, to od razu musi być niezdrowe to zwyczajnie nieprawda.

Składniki żywności dzielimy na trzy główne grupy – węglowodany, białka i tłuszcze.

 

1 gram białka dostarcza 4 kcal
1 gram węglowodanów dostarcza 4 kcal
1 gram tłuszczu dostarcza 9 kcal

 

Poza nimi mamy jeszcze wodę i alkohol.


Woda ma 0 kcal, natomiast 1 gram alkoholu dostarcza 7 kcal.

Bardzo często zdarza się, że produkty ogólnie zaliczane do niezdrowych – słone przekąski, słodycze, fast food, alkohol itp. są kaloryczne. Wynika to przede wszystkim z dużego udziału tłuszczu w takich produktach albo zawartości alkoholu. Znając skład niektórych produktów nietrudno policzyć, jaką mogą mieć orientacyjną kaloryczność. Im więcej tłuszczu albo alkoholu, tym więcej kalorii.


To, że niektóre niezdrowe produkty są kaloryczne, nie oznacza, że wszystkie kaloryczne produkty muszą być od razu niezdrowe.


Idealnym przykładem są oleje roślinne. To najbardziej kaloryczne produkty na świecie w przeliczeniu na 100 gram. Co poza kaloriami dają oleje roślinne?

Nienasycone kwasy tłuszczowe, kwasy omega-3, witaminę E, sterole. (Mówimy tu o olejach z naszego podwórka – rzepakowym, oliwie z oliwek, lnianym, słonecznikowym itp., nie zalicza się tu olej kokosowy ani palmowy).


Uwaga, będzie dużo akademickiej wiedzy!


Nienasycone kwasy tłuszczowe odgrywają istotną rolę w transporcie lipidów oraz cholesterolu, dbając o prawidłowe stężenie tych substancji w surowicy krwi. Biorą udział w hamowaniu procesu agregacji płytek krwi, zapobiegając powstawaniu zakrzepów, obniżają ciśnienie tętnicze krwi, a także wzmagają jej przepływ w naczyniach wieńcowych. Dowiedziono, iż zmniejszenie podaży nasyconych kwasów tłuszczowych na rzecz nienasyconych jest najskuteczniejszym działaniem normalizującym stężenie cholesterolu we krwi. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe są konieczne do syntezy eikozanoidów odpowiedzialnych za regulację hormonów i neuromediatorów. Wśród eikozanoidów wyróżnia się prostaglandyny, tromboksany, leukotrieny, prostacykliny oraz lipoksyny, które wzajemnie regulują czynności układu sercowo-naczyniowego. Eikozanoidy, poza oddziaływaniem na układ krążenia, wywierają wielorakie działanie na układ oddechowy, nerwowy, odpornościowy oraz narządy rozrodcze i funkcje nerek.

Kwasy tłuszczowe z rodziny n-3 odgrywają także ważną rolę w prewencji i leczeniu chorób autoimmunologicznych, niektórych nowotworów czy też chorobie Crohna. Liczne badania wskazują, że kwasy omega-3 mają istotne znaczenie w epirogenezie zaburzeń psychicznych, odpowiadając za prawidłowy rozwój ośrodkowego układu nerwowego. Kwasy tłuszczowe z rodziny n-3 są niezbędne w leczeniu chorób tkanki łącznej, przy których często rozwija się miażdżyca. Kwasy EPA i DHA, syntezowane w organizmie z kwasu alfa-linolenowego, działają hamująco na procesy zapalne i proliferacyjne.


Oleje roślinne są bogatym źródłem witaminy E, która obejmuje wszystkie pochodne tokolu – tokoferole oraz tokotrienole. Witamina E jest silnym przeciwutleniaczem, niezbędnym do detoksykacji wolnych rodników, które powstają w przemianach metabolicznych w organizmie. Właściwości antyoksydacyjne chronią przed utlenieniem także witaminę A i wielonienasycone kwas tłuszczowe oraz stabilizują błony komórkowe, jak również zmniejszają ryzyko powstawania nowotworów.


Sterole roślinne, będące strukturalnymi i funkcjonalnymi analogami cholesterolu znajdują się w dużej ilości w tłuszczach roślinnych. Fitosterole wchodzą w skład błon komórkowych, zapewniając im odpowiednią stabilność. Ich hipocholesterolemiczne działanie polega na obniżeniu zawartości cholesterolu frakcji LDL poprzez konkurowanie z nim o receptory w strukturze miceli, doprowadzając do zwiększenia jego wydalania.


Niedostateczna podaż olejów roślinnych w diecie skutkuje niedoborem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, co z kolei może doprowadzić do licznych konsekwencji zdrowotnych. Już w okresie życia płodowego szczególną rolę odgrywają kwasy tłuszczowe z rodziny n-3, które są niezbędne do prawidłowej syntezy fosfolipidów mózgu i siatkówki oka. Niedobór tych kwasów przyczynia się do niekorzystnych zmian w układzie nerwowym dzieci przedwcześnie urodzonych. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe wchodzą w skład fosfolipidów, budujących błonę komórkową skóry. Wykazano, że deficyt tych kwasów wiąże się ze zmianami skórnymi takimi jak niedostateczne nawilżenie skóry, trądzik, stany zapalne czy łuszczyca. Zbyt niskie spożycie nienasyconych kwasów tłuszczowych koreluje z podwyższonym stężeniem lipoprotein LDL oraz obniżoną zawartością HDL w surowicy krwi, co z kolei przyspiesza rozwój zmian aterogennych w naczyniach krwionośnych.
A to wszystko to… nie wszystko! O prozdrowotnych właściwościach olejów roślinnych można byłoby pisać godzinami.


Czy warto odmówić sobie tylu wartości tylko dlatego, że dostarczamy przy tym kalorii?


Nie traktujmy żywności zero-jedynkowo. Kaloryczne może być megazdrowe!

Pisała dla Was @annathomas.dietetyk 

Więcej treści